sobota, 18 lipca 2015

Ant-Man - recenzja


Od zeszłego roku wyglądało na to, że "Ant-Man" będzie przykrą historią potencjalnie bardzo fajnego filmu, któremu w ostatniej chwili przetrącono kręgosłup. Edgar Wright pracował nad nim od roku 2001 i od zawsze wierzyłem, że jeżeli ktoś mógłby w błyskotliwy sposób zrealizować obciachowy pomysł historii o "Człowieku-mrówce", to właśnie on. W końcu nazwisko Brytyjczyka to pewna marka, Edgar nie ma na koncie złego filmu. No dobra, przyznaję, że debiutanckiego "A fistful of fingers" nie widziałem, ale powiedzmy sobie szczerze, jego reżyserska kariera zaczęła się tak naprawdę, od nakręconego prawie dziesięć lat później "Shaun of the Dead". Od tamtej pory trzaskał, co trzy lata, kolejne filmowe znakomitości.

wtorek, 14 lipca 2015

Terminator: Genisys - recenzja


Ponad tydzień zbierałem się do napisania tego tekstu. Nie wiedziałem jak ugryźć ten film. Wciąż nie do końca wiem. Na pewno "Terminator: Genisys" nie jest tak zły, jak mogła to sugerować bardzo nieudana kampania reklamowa. Na plus można mu odnotować, że był jakiś pomysł na fabułę, podjęto próbę opowiedzenia o Skynecie, rodzinie Connorów i T-800 w świeży sposób. Dobre chęci to jednak za mało, a zalążki ciekawych idei to nie to samo, co udany film.

piątek, 10 lipca 2015

Mad Max - krótko o ewolucji serii oraz twórczości George'a Millera.


Z dwóch powodów warto po latach wrócić do trylogii "Mad Max" z Melem Gibsonem. Po pierwsze, bo te filmy nie zestarzały się aż tak bardzo, jak niektórzy twierdzą. Wciąż dostarczają porządną dawkę rozrywki i ogląda się je z dużą przyjemnością. Po drugie, żeby z zainteresowaniem obserwować ogromną ewolucję, jaką przeszła zarówna filmowa seria, jak i reżyserskie rzemiosło George'a Millera. Pierwsza część to jeszcze kino surowe, nieukształtowana wizja postapokaliptycznego świata, skok w - ówczesną - przyszłość, która może i niejawi się kolorowo, ale to raczej dystopijna rzeczywistość, jak zaorany nuklearną wojną świat. Ten koncept ewidentnie zakiełkował w głowie Millera nieco później i reżyser musiał widzowi trochę dopowiedzieć w prologu drugiej części, żeby jakoś skleić oba filmy ze sobą.

niedziela, 5 lipca 2015

T-Mobile Nowe Horyzonty 2015: Filmy, które musisz zobaczyć.


Tegoroczny program festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty obfituje w perełki oraz filmy warte obejrzenia. Dziesięć dni imprezy (jedenaście, jeżeli liczymy dzień otwarcia) i możliwość zobaczenia w tym czasie 50 filmów, pozornie daje dość czasu, żeby zaliczyć wszystkie tytuły warte uwagi. Nic bardziej mylnego, gdy seanse wyczekiwanych filmów nakładają się na siebie, a żonglowanie kolejnymi pokazami i próba ułożenia harmonogramu, w którym zdołamy "odhaczyć" je wszystkie, zaczyna przyprawiać nas o ból głowy, zaczynamy się uczyć trudnej i bolesnej sztuki wyboru. Tym trudniejszej, że to często filmy szerzej nieznane, musimy bazować więc na mętnych opisach katalogowych, zwiastunach (zakładając, że jest taka możliwość) i własnym instynkcie. W tym roku mam to szczęście, że kilkanaście dobrych filmów mogłem już na wstępie skreślić z listy, bo widziałem je w Cannes. Gdyby nie to, to nie wiem, jak poradziłbym sobie z upchaniem ich do mojego i tak już absurdalnie napiętego harmonogramu. Ponieważ w przepastnym programie Nowych Horyzontów łatwo się pogubić i przeoczyć coś ciekawego, postanowiłem zrobić dobry uczynek i wskazać kilkanaście tytułów, które warto zobaczyć. Mam nadzieję, że okaże się to dla Was pomocne przy układaniu własnych harmonogramów.

czwartek, 2 lipca 2015

Knock, Knock - recenzja


Taka sytuacja. Żona z dziećmi poza domem. Przez weekend jest robota do wykonania. Na zewnątrz leje jak z cebra. Akcesoria już nabite ziołem. Wieczór się rozpoczyna. I nagle ktoś puka do drzwi. Nie byle kto, bo dwie zagubione ślicznotki przemoczone do suchej nitki. Krótka rozmowa i już są w domu, kubek czegoś ciepłego do picia na dobru początek, mokre ubrania trafiają do suszarki, nagie ciała okrywają tylko szlafroki, rozpoczyna się flirt. Jednostronny, bo im bardziej dziewczyny kleją się do bohatera, robią maślane oczy, komplementują jego muskulaturę, wygląd i gust muzyczny, tym bardziej on czuje się niezręcznie i stara trzymać na dystans. Jego silna wola rozpada się jednak na kawałki, gdy dziewczyny stają przez nim nagie i używają argumentu ostatecznego – podwójnego fellatio. Następnego dnia bohater odkrywa, że należało je wyrzucić za drzwi i odpalić youporn. Młode kobiety okazują się socjopatkami i przystępują do psychicznego oraz fizycznego znęcania się nad bohaterem. Rozpoczyna się weekendowa zabawa w kotka i myszkę. A wystarczyło nie bawić się myszkami (przepraszam, nie mogłem się powstrzymać).