niedziela, 16 października 2016

The French Connection (Francuski łącznik) - pościg samochodowy


Francuski łącznik” ma pewne miejsce na każdej szanującej się liście najlepszych filmowych pościgów samochodowych. Gene Hackman ściga zamachowca, który próbował zabić go w biały dzień z broni snajperskiej. Bandyta wskakuje do kolejki podmiejskiej i odjeżdża. Bohater zatrzymuje przypadkowego kierowcę przejeżdżającego właśnie brązowym Pontiakiem, rekwiruje samochód i rusza w pogoń za kolejką. Jest to początek sceny, która już na trwałe zapisała się w historii kina i do dziś stanowi za wzór dla twórców kina akcji. Sceny, którą zrealizowano w sposób partyzancki, bez żadnych pozwoleń i zupełnie lekceważąc sobie bezpieczeństwo osób postronnych.

Zacznijmy jednak od początku. Pomysł na film wyszedł od producenta Phila D’Antoniego, który postanowił uwiecznić na ekranie prawdziwą sprawę prowadzoną przez dwóch nowojorskich policjantów, Sonny’ego Grosso i Eddiego Egana. Obaj panowie zaangażowali się zresztą mocno w realizację, służąc zarówno konsultacją, jak i pomocą na planie zdjęciowym. To właśnie Phil zasugerował, że reżyserią powinien zająć się William Friedkin i długo walczył o jego angaż z niechętnym studiem filmowym, które uważało go za twórcę filmów artystycznych. Friedkin stwierdził, że film potrzebuje sceny efektownego pościgu samochodowego, stawiając za wzór „Bullitta”, wyprodukowanego zresztą przez D’Antoniego. Reżyser zamierzał jednak uniknąć jednego elementu, który przeszkadzał mu w filmie Yatesa, czyli sterylnych ulic oczyszczonych z samochodów, ludzi i miejskiego zgiełku. Akcja miała miejsce w Nowym Jorku i chciał uchwycić charakter zatłoczonej ulicy w środku wielkiego miasta.

Poprosił więc kaskadera, Billa Hickmana (który wcielił się też w postać Mulderiga), żeby pokazał mu, co potrafi zdziałać za kółkiem. Umówili się na godzinę ósmą raną, zamontowali kamerę na przednim zderzaku, z drugą reżyser usiadł wewnątrz samochodu i ruszyli na szaloną jazdę przez 26 blokowisk przy prędkości 90 mil na godzinę (ok. 145 km/h) nie zważając na czerwone światła, znaki stopu i ruch uliczny, wielokrotnie przecinając skrzyżowania bez zatrzymywania się. Friedkin przyznaje, że wynikało to z młodzieńczej głupoty i braku wyobraźni. Miał dużo szczęścia, że nikomu nie zrobili wtedy krzywdy. Dziś w życiu nie pisałby się na takie wariactwo.


Później dokręcili więcej materiału, już z Hackmanem za kierownicą, który naprawdę prowadził pojazd w większości scen jakie widzimy w filmie. Reżyser ponownie siedział wewnątrz pojazdu, kręcąc materiał zza ramienia aktora, operując kamerą ustawioną na miejscu pasażera. W przedzieraniu się przez ruch uliczny pomagała im policyjna syrena, którą nielegalnie zamontowali na pojeździe. Dzięki temu część samochodów zjeżdżała im z drogi. Ich śladem podążali jeszcze w drugim samochodzie Grosso i Egan, którzy w razie czego mieli przyjść z odsieczą i zamachać policyjnymi odznakami. Żadna ze stłuczek widocznych na ekranie nie była zaplanowana. Wszystkie miały pokazywać samochody mijające się „o włos”. Kaskaderom jednak nie zawsze to wychodziło i często musieli się później zatrzymywać na poboczu i wyklepać wgniecioną blachę w samochodzie głównego bohatera.

Wariactwo. Oczywiście bez powiadomienia o tym jakichkolwiek lokalnych władz, bo w życiu nie otrzymaliby na to pozwolenia. Pozwolenie natomiast musieli już otrzymać do nakręcenia scen wewnątrz kolejki miejskiej. William i Phil udali się więc do zarządu w celu załatwienia odpowiedniego papierku. Rozmowę z osobą decyzyjną rozpoczęli od zapytania jak szybko jeździ kolejka. Usłyszeli, że 50 mil na godzinę, co ucieszyło Friedkina, który oznajmił głośno: „Wspaniale! To oznacza, że możemy zrobić scenę pościgu. Samochód jadący z prędkością 90 mil na godzinę spokojnie nadąży za pociągiem!”. Urzędnik się zmieszał i odpowiedział: „Wspaniale? Nie oczekujecie chyba ode mnie, że udzielę wam pozwolenia na zrobienie w środku miasta tego, co właśnie opisaliście?”. Niewzruszony Friedkin odparł: „Dlaczego nie? Potrzebujemy jedynie dwóch weekendów i nie będziemy pracować w porze największych korków”. Urzędnik stwierdził, że to byłoby bardzo trudne do zaaranżowania. Panowie ciężko wzdychnęli, wstali z krzeseł, podziękowali za poświęcony czas i skierowali się w kierunku drzwi. Zaskoczony urzędnik zatrzymał ich słowami: „Gdzie wy idziecie? Powiedziałem trudne, co nie oznacza, że niemożliwe”. Urodzony na Sycylii D’Antoni doskonale wiedział, co to tak naprawdę oznacza: „Ile?”. Urzędnik odparł: „40 tysięcy dolarów oraz bilet w jedną stronę na Jamajkę”. Friedkin zapytał zdziwiony: „Dlaczego tylko w jedną stronę?”. W odpowiedzi usłyszał: „Jeżeli wam udzielę pozwolenia na to, co właśnie mi opisaliście, że zamierzacie zrobić, wyleją mnie z roboty, więc chciałbym zamieszkać na Jamajce”. I tak właśnie się stało.

Źródła:
Artykuł w Empire (Październik 2016)
Materiały dodatkowe z dwupłytowego wydania Blu-ray (Special Edition)

0 komentarzy:

Prześlij komentarz