niedziela, 23 marca 2014

Starred Up - recenzja


Pierwsze minuty „Starred Up” pokazują nam wszystko co powinniśmy wiedzieć o filmie i jego bohaterze. Główna postać, młodociany Eric, zostaje przywieziony do zakładu karnego dla dorosłych. Widać, że zwyczaje i nakazy panującego w tego typu miejscach nie są dla niego niczym nowym. Cierpliwie, w milczeniu, przechodzi pozbawiający godności proces inspekcji osobistej poprzedzającej transfer na teren zakładu, a po zostaniu ulokowanym w pojedynczej celi nie traci czasu i natychmiast zabiera się za zrobienie broni przy pomocy zapalniczki, szczoteczki do zębów i maszynki do golenia, którą następnie chowa w sprytnie zdemontowanej lampie. Na użycie przez niego ostrego narzędzia przyjdzie nam trochę poczekać, ale brutalną naturę ujawni jeszcze pierwszego dnia, gdy pobije do nieprzytomności innego więźnia, wda się w efekcie w morderczą bitwę ze strażnikami, a na koniec wgryzie się jednemu z nich w przyrodzenie. Tak, pierwsze minuty mówią o bohaterze wszystko: pozorny spokój, skupienie i posłuszeństwo, a przy tym stała troska o zachowanie „twarzy”, ale pod powierzchnią ogromne pokłady furii, które w przypadku eksplozji uderzają z siłą huraganu.

niedziela, 16 marca 2014

Need for Speed - recenzja


Gdyby dobre chęci mogły działać cuda, „Need for Speed” byłby kultowym filmem. Reżyser Scott Waugh i ekipa realizacyjna wypowiadali się przez ostatnie miesiące z takim entuzjazmem, kreśląc z przekonaniem - pełną superlatyw - wizję filmu stawiającego nacisk na tradycyjne efekty specjalne, rezygnującego ze wspomagania się komputerowymi fajerwerkami na rzecz poczciwej kaskaderki i gumy palonej na asfalcie, że może i nawet uwierzyłbym im, gdybym tylko nie miał kontaktu ze zwiastunami. Reżyser chyba nawdychał się na planie zbyt dużej dawki spalin, bo pozwalał sobie na porównywanie filmu z klasykami z lat 70., Aarona Paula określając mianem nowego Steve’a McQueena. Najwyraźniej głęboko w to wierzył, bo w filmie zamieścił nawet scenę z „Bullita”.

niedziela, 9 marca 2014

The Grand Budapest Hotel - list do Wesa Andersona


Drogi Wesie!

Przepraszam, że tak długo milczałem, ale jakoś nie miałem natchnienia do pisania i zanim się zorientowałem, minęły już prawie dwa lata od dnia, jak opowiedziałeś mi historię neurotycznego chłopca i jego dziewczyny. Tak na marginesie, powtórzę raz jeszcze - wspaniały film, muszę do niego kiedyś wrócić. Anyway, nie pisałem wcześniej, bo świat nie stoi w miejscu, a opowieściami zasypywali mnie inni twórcy (jeżeli jeszcze nie widziałeś, Joel i Ethan znowu pokazali klasę, polecam!), nie patrzyłem więc wstecz, krążyłem po świecie, poznawałem innych bajarzy i wypatrywałem nowych ciekawych historii. Nie zapomniałem jednak o Tobie, o nie, śledziłem co robisz i nie uszło mojej uwadze, że otworzyłeś hotel. I to nie jakiś tam podrzędny motelik, tylko hotel, a wręcz hotelisko, a jego nazwa idzie w parze z prezencją. Grand Budapest Hotel. Mmm, soczyste, potężne, wzniosłe. Chylę czoła.

sobota, 8 marca 2014

300: Rise of an Empire (300: Początek imperium) - recenzja


Na „300” Zacka Snydera można kręcić nosem, ale trzeba mu oddać, że nakręcił film kompletny. Energetyczną, buzującą testosteronem, epatującą kultem męskiej siły, a do tego konsekwentną od strony formalnej, laurkę dla spartan. Wszystko w tym filmie było podporządkowane chęci złożenia pokłonu starożytnym grekom hartującym od dziecka ciało i umysł w celu stworzenia armii wybitnych żołnierzy. Z tytułami kompletnymi jest ten problem, że kiepsko się nadają jako fundament pod ewentualny sequel. A jednak dostrzegałem pewną nadzieję dla filmu „300: Początek imperium”…

poniedziałek, 3 marca 2014

Historie Nie(d)opowiedziane: Pamięć absolutna, czyli dlaczego David Cronenberg nie nakręcił filmu.

W kwietniu roku 1966, Robert Shusett, przyszły współscenarzysta (i producent wykonawczy) filmu „Obcy – Ósmy pasażer Nostromo”, przeglądając najnowszy numer The Magazine of Fantasy and Science Fiction, natrafił na przyciągające uwagę dwudziestokilkustronicowe opowiadanie „Przypomnimy to panu hurtowo”. Napisane przez nieznanego i klepiącego biedę autora pulpowych historii, Philipa K. Dicka. Historia opowiadała o pogardzanym sprzedawcy, Douglasie Quailu, który pewnego dnia postanawia skorzystać z usług oferowanych przez Rekall, Inc., firmę zajmującą się implantacją fałszywych wspomnień. Quail zapisuje sobie w pamięci przygodę na Marsie, gdzie jako tajny agent został wysłany ze specjalną misją. Manipulacja z pamięcią odkrywa jednak niespodziewane fakty o samym Quailu. Okazuje się, że w niedalekiej przeszłości naprawdę był tajnym agentem i brał udział w misji na Marsie. To jednak nie wszystko, Quail okazuje się być osobą odpowiedzialną za los całej ludzkości, jego głowa skrywa bowiem jeszcze kolejną tajemnicę, w chwili gdy bohater umrze, ma się rozpocząć inwazja kosmitów. Ta niecodzienna zależność związana jest z umową, jaką podjął z ufoludkami w dzieciństwie.