niedziela, 4 września 2016

Bolaji Badejo - człowiek, który został Xenomorphem


Przygotowując się do realizacji pierwszego „Aliena” jednym z problemów do rozwiązania była postać krwiożerczej kreatury, a konkretnie tego, kogo się wsadzi w kostium. Projekt H.R.Gigera wymagał osoby bardzo wysokiej, a zarazem szczupłej. Rozważano różne modelki, rodzinę akrobatów, a nawet Petera Mayhewa, czyli Chewbaccę. Znaleźli w końcu kaskadera, który wydawał się być wystarczająco chudy, ale po włożeniu na siebie stroju i tak wyglądał jak ludzik Michelina. W pewnej chwili Giger zamierzał już nawet machnąć ręką na pierwotny projekt i wsadzić w kostium Veronicę Cartwright, która wcieliła się w postać Lambert. Szczęśliwie dla produkcji, Peter Archer - odpowiedzialny za casting - pewnego dnia wpadł w londyńskim pubie na Nigeryjczyka mierzącego 210 centymetrów. Bolaji Badejo studiował w Anglii projektowanie grafiki, propozycja Archera zaskoczyła go nieco, ale ochoczo podjął się roli kosmity. Spadł filmowcom z nieba, bo jego nienaturalnie długie kończyny, mała głowa oraz bardzo chuda sylwetka były idealne do roli Xenomorpha.

Żeby przygotować się do roli, Bolaji brał lekcje tai chi i spędził wiele godzin na rozmowach ze Scottem oraz ćwiczeniu zachowania i poruszania się kreatury, którą wzorowano na modliszce. Bolaji musiał wypracować odpowiednią rytmikę ciała, bo stwór miał być pełen gracji i wdzięku, ale i zarazem narowisty, brutalny oraz szybki. Chyba mu się udało, bo Cartwright nie musiała odgrywać przerażenia - po zobaczeniu Nigeryjczyka w akcji na jej twarzy wymalowało się autentyczne przerażenie. Swój udział miał w tym Ridley Scott, który starał się odseparować Bolajiego od aktorów, żeby jak najrzadziej widzieli go bez kostiumu.

Tom Skerritt był jednak świadkiem sceny, której do końca życia nie zapomni. Pewnego dnia, podczas przerwy na lunch, przechodził przez plan zdjęciowy i nagle otworzyły się ogromne drzwi prowadzące do pomieszczenia, do którego wszedł Bolaji w pełnym kostiumie, ale bez maski, za to w niebieskich tenisówkach Adisasa. Towarzyszyła mu garderobiana, mierząca jakieś półtora metra, zadzierała więc wysoko głowę podczas rozmowy z nim. A ich śladem podążał jej asystent, modniś z białym szalem okręconym wokół szyi, który musiał podtrzymywać ogon kreatury. Szal falował na wietrze, co tylko dodawało całej sytuacji dramatyzmu. Skerritt do dziś żałuje, że nie miał przy sobie aparatu.

Bolaji entuzjastycznie podchodził do możliwości zagrania Aliena w ewentualnej kontynuacji, ale w 1980 zdecydował się na powrót do Nigerii, gdzie trzy lata później otworzył własną galerię. Zmarł dziewięć lat później z powodu anemii sierpowatej, która była przyczyną śmierci kilku innych jego krewnych.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz