niedziela, 25 września 2016

The Abyss (Otchłań) - sześć miesięcy w podwodnym piekle


Powiedzieć, że James Cameron jest reżyser niełatwym we współpracy byłoby oznaką dobrej woli. Gdy kręcił „Avatara”, przybijał do ściany wszystkie telefony komórkowe, które nie zostały wyciszone i zadzwoniły na planie zdjęciowym. Kate Winslet powiedziała, że nigdy więcej nie będzie z nim pracować (po tym, co przeżyła na planie „Titanica”). Linda Hamilton, jego czwarta ex-żona, stwierdziła, że jest despotycznym dupkiem na planie i w domu. Gdy kręci film wszystko musi być idealne i dokładnie po jego myśli, nie ma mowy o kompromisach. Jeżeli więc taki gość mówi, że „Otchłań” była najbardziej wyczerpującym i skomplikowanym w realizacji filmem jaki nakręcił, to już wiesz, co to oznacza. W skrócie: sześciomiesięczny plan zdjęciowy, wypełniony sześciodniowymi tygodniami, a każdy trwający ok. 70 godzin spędzonych na realizacji filmu w zupełnym odosobnieniu.

sobota, 24 września 2016

South Park - o postaci Chefa, scjentologach i pewnej szafie


Tydzień temu rozpoczął się kolejny sezon „South Park”. Już dwudziesty! Aż ciężko uwierzyć, że to już tyle lat jest na antenie. Jeszcze ciężej w to, że wciąż nie odczuwam znużenia formułą i kolejne sezony łykam z równą przyjemnością co 5, 10 i 15 lat temu. Panowie Parker i Stone są niezmiennie zabawni, błyskotliwi i cholernie bezczelni. Dwa pierwsze odcinki nowego sezonu trzymają wysoki poziom. Szacun.

niedziela, 11 września 2016

Argo - czyli o tym, jak George Lucas ocalił życie amerykańskich dyplomatów


Ogromny sukces finansowy „Gwiezdnych Wojen” zaskoczył wszystkich, łącznie z Lucasem, który obawiał się, że film nie utrzyma się długo na ekranach kin i okaże się rozczarowaniem frekwencyjnym. Krótka wizyta na planie zdjęciowym „Bliskich spotkań trzeciego stopnia” Spielberga, które powstawały w tym samym czasie, jedynie pogorszyła sytuację. George poczuł się zdruzgotany, gdy zobaczył imponujące scenografie, zrealizowane za budżet dwukrotnie wyższy od tego, którym sam dysponował. Znajdował się już wtedy na skraju załamania nerwowego, był wychodzony, blady, zmęczony i ochrypły. Realizacja filmu nie była łatwa, bo brytyjska ekipa (większość materiału powstała w Anglii) nie szanowała go i wielokrotnie dawała temu wyraz. Miał wiele problemów związanych z wykonaniem efektów specjalnych i pracą kamery, a do tego końcowy efekt mocno go rozczarował, bo miał wrażenie, że zrobił produkcję tylko dla małych dzieci.

piątek, 9 września 2016

niedziela, 4 września 2016

Bolaji Badejo - człowiek, który został Xenomorphem


Przygotowując się do realizacji pierwszego „Aliena” jednym z problemów do rozwiązania była postać krwiożerczej kreatury, a konkretnie tego, kogo się wsadzi w kostium. Projekt H.R.Gigera wymagał osoby bardzo wysokiej, a zarazem szczupłej. Rozważano różne modelki, rodzinę akrobatów, a nawet Petera Mayhewa, czyli Chewbaccę. Znaleźli w końcu kaskadera, który wydawał się być wystarczająco chudy, ale po włożeniu na siebie stroju i tak wyglądał jak ludzik Michelina. W pewnej chwili Giger zamierzał już nawet machnąć ręką na pierwotny projekt i wsadzić w kostium Veronicę Cartwright, która wcieliła się w postać Lambert. Szczęśliwie dla produkcji, Peter Archer - odpowiedzialny za casting - pewnego dnia wpadł w londyńskim pubie na Nigeryjczyka mierzącego 210 centymetrów. Bolaji Badejo studiował w Anglii projektowanie grafiki, propozycja Archera zaskoczyła go nieco, ale ochoczo podjął się roli kosmity. Spadł filmowcom z nieba, bo jego nienaturalnie długie kończyny, mała głowa oraz bardzo chuda sylwetka były idealne do roli Xenomorpha.