piątek, 19 września 2014

Pearl Harbor - recenzja


Film, od którego tak w zasadzie nazwisko Michaela Bay'a zaczęło się kojarzyć ze wszystkim co najgorsze we współczesnych blockbusterach ("Armageddon" można było jeszcze uznać za pojedynczą wpadkę). Powtórzony po 13 latach (!) okazuje się być... całkiem niezłym filmem. To dość smutne podsumowanie poziomu wysokobudżetowego kina ostatnich lat, ale jeżeli chodzi o poziom zainteresowania historią, zaangażowania emocjonalnego i zachwytu walorami technicznymi, to w swoich najlepszych momentach film Bay'a bije na głowę przerażającą ilość przebojów kinowych z ostatnich lat. Scena nalotu na Pearl Harbor to mała perełka, znakomita technicznie, zachwycająca wizualnie i choreograficznie. Kamera śledząca lot zrzuconej bomby, samoloty pikujące pomiędzy okrętami, a nawet zwykłe wybuchy, to wszystko, na co zazwyczaj spoglądam już w kinie ze znużeniem, tutaj autentycznie zachwyca, bo zrobione jest czytelnie, starannie, z sercem, nie tylko nie jest odbite od zużytego do bólu wzorca, ale wręcz wyznaczające standardy na przyszłe lata. Miód.

poniedziałek, 15 września 2014

The Guest - recenzja


David to sympatyczny młody człowiek. Po zwolnieniu ze służby od razu udaje się w odwiedziny do rodziny tragicznie zmarłego kolegi z wojska. Nienagannymi manierami, urokiem osobistym i imponującą pewnością siebie, szybko wkrada się w łaski domowników. Oferuje otuchę pogrążonej w żałobie kobiecie, zapewnia towarzystwo do kielicha dla jej męża, staje się idolem ich młodszego syna, któremu pomaga rozprawić się z prześladującymi go szkolnymi chuliganami, a córce zapewnia towarzystwo w nocnych eskapadach oraz przyprawia o rumieniec paradowaniem z odsłoniętym torsem i prężeniem nienagannej muskulatury. David jest więc wymarzonym gościem, pomaga uporządkować życie rodzinne, wyprowadza pogrążonych w żałobie i zagubionych życiowo domowników na prostą drogę, jest kumplem, wsparciem, mentorem, ostoją, zimnokrwistym psychopatycznym mordercą. Wait, what...?

środa, 3 września 2014

Sin City: A dame to kill for (Sin City 2: Damulka warta grzechu) - recenzja


Od premiery filmu "Sin City" minęło już prawie dziesięć lat. Plotki o rychłej realizacji kontynuacji pojawiały się regularnie od przynajmniej ośmiu lat. Problemy z budżetem, innymi zobowiązaniami zawodowymi Rodrigueza oraz trudność zebrania w tym samym czasie na planie filmowym gwiazdorskiej obsady z poprzedniego filmu, wstrzymywały jednak ciągle pracę nad sequelem. Mogłoby się więc wydawać, że tyle czasu powinno wystarczyć na dopracowanie przynajmniej fabuły filmu. Otóż nie. "Sin City 2: Damulka warta grzechu" sprawia wrażenie kontynuacji skleconej w dużym pośpiechu na kolanie.