piątek, 12 maja 2023

Gorączka 2 - recenzja książki

 


Michael Mann coraz głośniej mówi o zamiarze realizacji kontynuacji doskonałej „Gorączki”. Zbyt wcześnie żeby traktować jeszcze takie pomysły obsadowe w pełni poważnie, ale wygląda na to, że w młodego McCauleya (Robert De Niro) może się wcielić Adam Driver. Al Pacino miałby powrócić w roli Vincenta, a Ana de Armas zagrać dawną partnerkę McCauleya. Prawdę mówiąc to nie podoba mi się żaden z tych pomysłów. Bardzo wysoki Driver nie byłby zbyt wiarygodny jako młody Neil albo Vincent (początkowe plotki łączyły go z tą postacią). Ana nie pasuje mi do charakteru książkowej postaci. Pacino natomiast jest już zbyt stary żeby przekonująco udawać, że od wydarzeń z pierwszej „Gorączki” minęło zaledwie kilka lat. Mam nadzieję, że Mann postawi na jakieś odważniejsze, nieoczywiste wybory obsadowe, które lepiej oddadzą naturę tych postaci. Zwłaszcza, że Val Kilmer nie będzie przecież mógł powtórzyć roli Chrisa, a skoro jego trzeba będzie zastąpić to nie ma też potrzeby żeby kurczowo trzymać się Pacino. 
 
Najważniejsze jednak, że kręgosłup historii, którą mielibyśmy dostać, istnieje już w formie książki, i jest naprawdę dobry. Co więcej, od kilku miesięcy jest dostępny po polsku, co mogło umknąć osobom nieśledzącym premier książkowych, bo wydawnictwo Harper Collins Polska najwyraźniej postanowiło, że nie musi jej promować wśród kinomanów. 
 
„Gorączka 2” została napisana przez samego Michaela Manna wspieranego przez Meg Gardiner. On pewnie zapewnił pomysły na fabułę i dbałość o opisywane detale techniczne, ona wypolerowała jego kanciasty styl i sprawiła, że zaczęło to przypominać dzieło literackie, a nie rozciągnięty scenariusz filmowy. Efekt finalny jest generalnie satysfakcjonujący, ale odniosłem wrażenie, że duet docierał się powoli, a stylowość tekstu była ulepszana wraz z postępem prac nad książką i pewna toporność stylu Manna bardziej wybijała się przez pierwszych kilkadziesiąt stron, co później zgrabniej było już przykrywane przez Gardiner. Oczywiście bazuję tę opinię na podstawie lektury polskiego przekładu Danuty Fryzowskiej, która to mogła być tak naprawdę odpowiedzialna za ten efekt stopniowego „polerowania” stylu książki. Możliwe też, że to po prostu historia zrobiła się na tyle interesująca, że przestałem zwracać uwagę na takie stylistyczne wymysły, bo byłem zbyt pochłonięty samą opowieścią. 
 
Właściwie to tutaj nie ma miejsca na jakąś wątpliwość, zdecydowanie byłem pochłonięty treścią, bo „Gorączka 2” to 544 stron wypełnionych tyloma wątkami, że spokojnie by wystarczyły na osobne filmy opowiedziane z dwóch perspektyw czasowych (przed i po „Gorączce”). Osobiście to chyba nawet wolałbym żeby Mann najpierw się skupił na historii z lat 80., bo jest ciekawsza i bardziej „filmowa”. Jest też zdecydowanie mroczniejsza i wypełniona po brzegi tym wysokokalorycznym sensacyjnym „mięskiem” połączonym z interesującymi relacjami pomiędzy postaciami za które kochamy filmowy pierwowzór. Autorzy zadbali również o kilka znakomitych scen akcji, od których trudno się oderwać podczas lektury, jednocześnie wyobrażając sobie jak potężnego kopa adrenaliny mogą zapewnić w ewentualnej wersji ekranowej. Nie jest zresztą trudno sobie to wyobrazić, bo duet Mann/Gardiner wszystkie momenty akcji w książce opisuje w taki sposób, że stanowią już praktycznie gotową matrycę do odbicia w scenariuszu filmowym. 
 
W sumie to jedyny moment kręcenia nosem zaliczyłem na początku lektury, gdy streszczana jest pokrótce fabuła filmowej „Gorączki”, a czytelnik dowiaduje się ze szczegółami o tym, co dokładnie działo się z Chrisem przez następnych kilkadziesiąt godzin po wydarzeniach z finału pierwowzoru i jak wyglądało dochodzenie Vincenta w tej sprawie. W moim odczuciu było to dopisywanie niepotrzebnych szczegółów do kompletnego już arcydzieła. Im bardziej jednak fabuła książki odskakuje od filmowych wydarzeń, zarówno w przeszłość, jak i przyszłość, tym ciekawsza i bardziej satysfakcjonująca staje się jej lektura. 
 
Jeżeli również uwielbiacie „Gorączkę” to nawet nie macie się nad czym zastanawiać, im głębiej wgryziecie się w książkę, tym trudniej będzie się od niej oderwać, a jeżeli z filmowej ekranizacji ostatecznie jednak nic nie wyjdzie to obrazy jakie pozostaną w głowie po lekturze powinny zaspokoić na jakiś czas głód porządnej sensacji działającej na wyobraźnię i emocje.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz