sobota, 27 stycznia 2018

Dusza i ciało - recenzja


Ildikó Enyedi udowadnia, że historię miłosną można osadzić wszędzie, nawet w węgierskiej rzeźni. Endre jest starzejącym się mężczyzną, który już stracił nadzieję na znalezienie partnerki na resztę życia. Pewnego dnia w zakładzie mięsnym, w którym pracuje na szczeblu menadżerskim, pojawia się Mária, nowa kontrolerka jakości. Bohaterka szybko staje się źródłem kpin w zakładzie, bo jest osobą bardzo sztywną, formalną, obsesyjnie przestrzegającą reguł i maniakalnie dbającą o porządek. Endre próbuje wyciągnąć do niej rękę i zaprzyjaźnić się, ale kolejne rozmowy zupełnie się nie kleją. Ich relacja nabiera rozpędu (do tempa spacerowego), gdy przypadkiem odkrywają, że nocami spotykają się w swoich snach pod postacią jeleni.

Z tych nietypowych elementów węgierska reżyserka układa ujmująco delikatną i szczerą opowieść o dwójce „dziwaków”, którym nie jest łatwo samotnie, ale niestety jeszcze trudniej bywa u boku kogoś innego. Szczególny problem stanowi to dla bohaterki, która ma poważne problemy w nawiązywaniu kontaktu z innymi ludźmi. Mária zmaga się z szeregiem problemów emocjonalnych, jest zamknięta w sobie, nie radzi sobie w kontakcie z innymi ludźmi, bo zdaje się nie rozumieć ich zachowania, normy społeczne są dla niej czymś abstrakcyjnym, próbuje się ich wyuczyć, żeby lepiej maskować swoje wyalienowanie, ale to jedynie potęguje wrażenie, że coś z nią jest nie tak. W zaciszu domowym studiuje przeprowadzone już rozmowy i odgrywa je na nowo, próbując znaleźć idealny ich przebieg, chyba w nadziei, że następnym razem zachowa się „normalniej”.

Endre jest pierwszym mężczyzną, z którym Mária jest gotowa spróbować kontaktu cielesnego, a należy dodać, że nerwowo odskakuje przy nawet lekkim dotknięciu. Wymaga to jednak długiego i powolnego procesu adaptacyjnego, a Endre, mający własne przykre doświadczenia, niekoniecznie należy do osób cierpliwych. On już dawno temu stracił nadzieję, że istnieje odpowiednia dla niego partnerka, do Márii podchodzi więc z dystansem, ale też zaciekawieniem, bardziej poszukuje jakiejkolwiek relacji damsko-męskiej, jak żywiołowego uczucia. Emocjonalnie wycofana Mária wysyłająca (zazwyczaj nieświadomie) zniechęcające sygnały stanowi jednak kiepskie połączenie z wrażliwym niedowartościowanym mężczyzną.

Enyedi niespiesznie rozwija historię ich relacji, mnożąc poboczne wątki, humorystyczne scenki, dorzucając do tego jeszcze coś w rodzaju śledztwa kryminalnego. Wszystko to jednak ma swoje miejsce w scenariuszu, zgrabnie splata się ze sobą, nie rozcieńcza głównej fabuły, a wręcz wzbogaca ją. Delikatna, szczera, zabawna i niebanalna historia miłosna.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz