wtorek, 12 kwietnia 2022

Severance - pierwszy sezon



„Severance” raczej nie należy (jeszcze?) do najbardziej popularnych tegorocznych seriali, ale z całą pewnością jest bardzo skuteczny w podbijaniu serc tych, którzy podarowali mu szansę. W ostatnich tygodniach otrzymałem kilka prywatnych wiadomości od osób zachwalających serial pod niebiosa i gorąco polecających obejrzenie go. „Koniecznie zobacz, puść później w świat dobre słowo, zwróć uwagę ludzi na Severance”. Zobaczyłem, informuję, polecam.

„Severance” to w pewnym sensie odcinek „Black mirror” rozciągnięty na cały serial. Zaczyna od ciekawego konceptu sci-fi i prędko zamienia go w koszmar. Historia opowiada o czwórce postaci, którzy przeszli tytułowy zabieg rozdzielenia. Sprowadza się on do tego, że podczas operacji na mózgu zostaje w niego wszczepiony specjalny chip, który potrafi wydzielić z człowieka nową osobowość, nie mającą dostępu do jego wspomnień (i vice versa). W praktyce jest to wykorzystywane do tworzenia korporacyjnych „botów”, których cała egzystencja sprowadza się do pracy od 9-17 w bezsensownej pracy biurowej. Oryginał nie pamięta połowy dnia, bo traci świadomość w momencie zjechania windą do swojego biura, więc praca wykonuje się „sama”, wypłata wpada na konto, a w głowie pozostaje tylko to, co się zrobiło przed i po. „Bot” ma gorzej, bo jedyne czego zaznaje w życiu to ciągła robota, wytyczne od korpo i owocowe czwartki jeżeli wykonał listę zadań. 

Szybko pojawia się w głowie szereg myśli, od pytań o aspekt moralny całego konceptu tworzenia takich niewolniczych odprysków ludzkich osobowości, poprzez empatyczne rozmyślania nad tym, jak koszmarne musiałoby być życie w takiej ciągłej biurowej pętli, po zastanawianie się nad tym, jak żyłoby się ze świadomością, że większa część naszego tygodnia jest czarną dziurą, a wielka korporacja mogła w tym czasie wykorzystać nasze ciała do jakichś niecnych rzeczy. Bynajmniej nie zamyka to listę rzeczy dostępnych do rozpakowania w „Severance”, który mnoży sekrety, tajemnicze zdarzenia i dziwaczne koncepty od pierwszych minut, nie kwapiąc się do szybkiego rozwiązywania większości z nich, a wręcz przeciwnie, ciągle dokładając kolejne. 

Jeżeli nad całością unosi się nieuchronnie duch Philipa K. Dicka to robi on jednak podniebne piruety nad budynkiem, który spokojnie mógłby należeć do Inicjatywy Dharma z serialu „Lost”. Lumon Industries, korporacja z „Severance”, również stawia na minimalistyczną, nieco retro-futurystyczną oprawę swoich przestrzeni. Komunikację z pracownikami opiera na niedoskonałych technicznie nagraniach video oraz przełożonych balansujących pomiędzy fałszywą serdecznością, a wiszącą w powietrzu groźbą. Sama praca jest natomiast dość absurdalna, bardzo zagadkowa, a prawdziwy jej cel pozostaje na razie w sferze domysłów. 

Lawiruję w tekście żeby nie zdradzić zbyt wiele , bo ciekawość tego, co jeszcze wydarzy się w tym dziwacznym, tajemniczym świecie, jest głównym motorem napędowym serialu. Bardzo powoli odkrywa się przed widzem kolejne fragmenty serialowej rzeczywistości, ale cierpliwość zdecydowanie popłaca, bo w ostatnich kilku odcinkach twórcy (większość wyreżyserował Ben Stiller) łapią odbiorcę za gardło już dość konkretnie, wydarzenia przyspieszają, emocje wzrastają, zanim się obejrzymy jest finał sezonu, a my nie do końca rozumiemy, co nas właśnie uderzyło po głowie i jakie będą tego skutki. Z całą pewnością zostajemy z obietnicą ekscytującego drugiego sezonu, który został już potwierdzony. 

I nawet nie wspomniałem jeszcze nawet słowem o świetnej obsadzie, która pięknie prowadzi nas przez tę historię. Adam Scott, Patricia Arquette, John Turturro, Christopher Walken, każde z nich dostało tutaj coś mięsistego do zagrania, ale odkryciem dla wielu będzie Britt Lower, charakterny rudzielec, któremu towarzyszymy przy odkrywaniu reguł tego pokręconego miejsca i przyglądamy się z zaciekawieniem kolejnym formom jej buntu na zastaną sytuację. 

Serial dostępny dziś na Apple TV+, a za rok na niejednej z list najlepszych tegorocznych seriali.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz