poniedziałek, 20 lutego 2017

John Wick: Chapter Two (John Wick 2) - recenzja


Bardzo chciałem, żeby spodobał mi się ten film. Tak samo, jak chciałem w zeszłym roku, żebym się mylił przy pierwszym seansie, więc zaliczyłem z kolegą przy whisky jeszcze raz pierwszą część. I dupa. No niestety, nie trafiają do mnie te filmy. Za każdym razem rozpływam się z początku nad tym, jak one wyglądają, bo wizualnie prezentują się obłędnie i niemniej fantastycznie brzmią. Chichoczę jak nastolatek, obserwując kolejne headshoty i kończyny łamane przez Johna, a czasem nawet wypuszczam z sykiem powietrze, gdy na ekranie dzieje się wyjątkowo brutalna akcja. Zawsze kończy się to jednak tak samo - głupia i nieciekawa fabuła zaczyna mnie nużyć, komórki mózgowe zapadają w letarg i nie budzą mnie z niego nawet kolejne sceny jatki.

Doskonale rozumiem, dlaczego tak wiele osób zachwyca się tymi filmami, bo pod względem realizacji i choreografii są majstersztykami. Sceny akcji są niezaprzeczalnie dopracowane, cieszą w nich drobne szczegóły, takie jak przeładowywanie broni, wspomagając się w trakcie tego procesu innym orężem, precyzja oddawanych strzałów i ciosów, niespieszne cięcia montażowe, pozwalające docenić sprawność fizyczną Keanu Reevesa, a także pomysłowość wszystkich strzelanin.

Co istotne, pomimo dużej dbałości o realizm i dosadnej przemocy, z całą pewnością nie jest to akcyjniak zrobiony ze śmiertelną powagą. Reżyser wielokrotnie puszcza oko do widza, bawiąc się statusem Wicka w przestępczej społeczności, a nawet pozwalając sobie na trochę pociesznych podśmiechujek w scenach akcji (sekwencja w metrze oraz John broniący się przed atakami kolejnych płatnych morderców). No kurna, wszystko tutaj niby składa się na fajny rozrywkowy film, ale co z tego, jak szczątkowa fabuła, która zupełnie nie angażuje mnie w akcję, zaprzepaszcza ten spory potencjał i pozostawia mnie w stanie lekkiego znużenia. Nie pomaga też daremne zakończenie, które w zasadzie nie zmienia niczego, bo zapowiada kolejny sequel, który będzie dokładnie taki sam, jak poprzednie dwa filmy. Wszyscy boją się Johna i wiedzą, że jest totalnie przerąbane, gdy zaczyna już na kogoś polować, ale i tak kolejne osoby uparcie podbiegają do niego od tyłu i kopią go zadziornie w tyłek. Ponieważ walić zdrowy rozsądek. Raz się żyje, a umiera szybko, najczęściej od kulki w głowie. 


0 komentarzy:

Prześlij komentarz